sobota, 18 czerwca 2011

Troszkę mnie nie było...

Witam Was po dość długiej przerwie.
Wpadłam w taki życiowy chaos (po powrocie do pracy w maju), że nie mogłam się ogarnąć.
Dziś daję tylko znak życia i ... zapewniam, że nadal czytam:)

czwartek, 21 kwietnia 2011

Świątecznie...

Dawno mnie nie było, a już za chwilkę, już za moment święta Wielkiej Nocy.
Przyjeżdżają do mnie na tydzień rodzice i mam zamiar zrobić sobie przerwę w czytaniu (a i tak ostatnio odczuwam ciągły brak czasu na to, a wieczorem oczy mi się same zamykają).


Także troszkę mnie nie będzie, pocieszę się rodzinką i wrócę.

Z okazji Świąt chciałabym Wam życzyć wewnętrznego spokoju, umiejętności cieszenia się każdą chwilą, jak najmniej trosk i oczywiście pysznego jajeczka!!!


sobota, 9 kwietnia 2011

Czekają na mnie...:)


1. Jill Smolinski "Życie do góry nogami"
2. Adele Parks "Mów do mnie jeszcze"
3. Natalia Rogińska "Gruba"
4. Aleksandra Ruda "Odnaleźć swą drogę"

Na książeczkach siedzi sobie wielkanocny baranek ulepiony przeze mnie z masy solnej:)

piątek, 8 kwietnia 2011

"Piaskownica" Danuta Marcinkowska


Ta książka to taka opowiastka jak dla mnie...
Krótko, zwięźle i na temat, bez zbędnych ceregieli.
Po przeczytaniu "Historii małżeńskiej dla dorosłych" poszłam za ciosem i zgłębiałam "Piaskownicę". "Zgłębiałam" to za duże słowo:) Ja łyknęłam tą książeczkę ino raz:)
Bohaterami książki są Natasza i Olaf. Ona - żona na etacie kury domowej i opiekunki w jednym. Nierozumiana i niedoceniana przez męża Olafa, który pracuje od rana do nocy i tak naprawdę nie ma pojęcia o tym co się dzieje w domu. On - niemający żadnych skrupułów wobec pracowników, twardy i nieugięty w swoich postanowieniach. Jako małżeństwo nie tworzą zgranej pary, nie są w stanie wzajemnie się porozumieć. On żyje pracą, ona domem i dzieckiem. Mają zupełnie inne priorytety. Każde z nich uważa, że to drugie ma lepiej.

Pewnego dnia Natasza widząc spadającą gwiazdę, życzy sobie by choć jeden dzień być na miejscu Olafa. Ku zdziwieniu obojga, następnego ranka każde z nich budzi się w ciele swojego małżonka. I tak oto Natasza musi pójść do pracy jako Olaf, a on zupełnie nie mając pojęcia o opiece na swoim synem - musi zostać z nim w domu.

Oboje świetnie odnajdują się w swoich nowych rolach:) I każde z nich zaczyna doceniać swojego partnera. Natasza umiejętnie rozwiązuje trudne sytuacje w pracy męża, który zaczyna być postrzegany jako wyrozumiały i całkiem miły szef:) Natomiast Olaf zauważa jak ważna jest rodzina, jak cudownie można spędzać czas z dzieckiem i ile to wymaga wysiłku. Obecna sytuacja powoduje, że muszą się wzajemnie uzupełniać i pomagać. Zaczynają się wzajemnie doceniać. 

Książka bardzo mądra, choć jak dla mnie zdecydowanie za krótka. Jedyny jej minus? Zbyt zwięzłe potraktowanie całej sytuacji. Ale może o to chodziło? O ogólny sens całej historii, o dojściu do porozumienia głównych bohaterów, a nie o ciągnięcie poszczególnych wątków sytuacyjnych przez kilkanaście stron.

Szkoda, że taka zamiana ciał, jak w przypadku Nataszy i Olafa, nie jest realna, bo z pewnością ułatwiło by to drogę do porozumienia w związku.

No chyba, że ktoś wypowie życzenie widząc spadającą gwiazdę i wtedy...:)

Zastanawiam się nad założeniem bloga, gdzie będę pisać o sobie i o "wszystkim innym":P Bo tu nie chciałabym mieszać, a czasami bym coś skrobnęła:)

niedziela, 3 kwietnia 2011

"Historia małżeńska dla dorosłych" Radosław Antczak


Krótko czytałam tą książkę...
Opowiada o młodym małżeństwie robiącym karierę w Warszawie, jednak ich praca nie jest głównym tematem książki. Choć ma duży wpływ na to co się między nimi działo, dzieje, i... co się stało.
Lidia i Filip prowadzą beztroskie życie, spotkania z przyjaciółmi, kino, wspólne wylegiwanie się w łóżku całe dnie i bardzo częsty seks;) Ona stanowcza, zawsze mająca swoje zdanie, niezależna. On domator, przykładny mąż, romantyk... Oboje szaleńczo w sobie zakochani. Od jakiegoś czasu rozpoczynają rozmowy o dziecku, gdzieś ten temat się między słowami przeplata, zaczynają zauważać pewne detale w zachowaniach ludzi posiadających dzieci, jednak nie potrafią dojść do porozumienia w kwestii : zacząć się starać czy jeszcze poczekać. Ona nie jest jeszcze gotowa na dziecko, on nie widzi problemu by je mieć.
Los decyduje za nich, okazuje się, że Lidia jest w ciąży... i tu zaczyna się najlepsza a zarazem najsmutniejsza część książki jak dla mnie. Będąc rodzicami nie potrafią się porozumieć, mijają się. Jej brakuje oddechu, wyjścia do ludzi, on pragnie być częściej w domu z dzieckiem. 
Filip nie rozumie podejścia Lidii, jej chęci wyrwania się z domu, powrotu do pracy, momentami szorstkiego sposobu wychowywania Oskara. 
Ona natomiast walczy z jego nadopiekuńczością, jego marzeniami, fizycznie i duchowo oddala się od niego po porodzie.

1. Zdumiewające jest dla mnie to, że taką książkę tak wnikliwie, obrazowo i emocjonująco napisał mężczyzna. Musiała mieć w tym swój udział kobieta, albo jest jednym z tych niesamowitych facetów, którzy 6 zmysłem odczuwają wraz z kobietą ciążę, jej bolączki, problemy i wewnętrzne dylematy. Plus dla autora-zadziwiał mnie z każda stroną. Jest bezpośredni w swoim słownictwie, co momentami mnie raziło, ale po przeczytaniu książki nie ma to dla mnie znaczenia (chodzi mi np. o często powtarzające się słowo członek czy cipka-no razi mnie to, ja racze wolę "jego męskość" albo "jej wnętrze" ,ale wychowałam się na tanich romansidłach to co się dziwić:P)

2. Książkę odebrałam bardzo osobiście, każde zdanie rozumiałam na wskroś. Pewnie tak bardzo nie zrobiłaby na mnie wrażenia, gdybym sama nie była młodą mamą 7-miesięcznej córeczki. Dokładnie widzę, jak wiele ta książka odzwierciedla z tego co dzieje się w moim życiu. Może nie są to dokładnie takie same sytuacje i słowa, jednak odczucia głównych bohaterów są bardzo podobne do moich. Tu znowu plus dla autora, czułam się jakby siedział w mojej głowie...zadziwiające.

3. Losy głównych bohaterów toczą się jak kula po zboczu, szybko i nieuchronnie w dół... Nie są w stanie się zatrzymać i odnaleźć wspólnej drogi. Historia kończy się malusim pozytywem, który jednak trzeba sobie samemu dopowiedzieć, ponieważ autor stawia na końcu powieści "znak zapytania". 

4. Dla mnie jest to historia smutna, mało pozytywna, pokazująca jak bardzo można się oddalać od siebie już od etapu samych rozmów o dziecku. Mimo, że autor dał nadzieję, na pozytywne zakończenie tej opowieści, to jednak kilka kartek od końca miałam ochotę wejść pod koc i płakać nad losem Lidii i Filipa. Tak mi było ich żal... 

WARTO! po prostu warto....

środa, 30 marca 2011

"Sekspedycja" Andy Behrens - wyrosłam z takich banałów.

Hmm...
Ujmę to tak-skończyłam tego gniota:)
Książka opowiada o trójce nastolatków. Ian-główny bohater, postanawia przeżyć przygodę życia i umawia się na randkę przez internet w wiadomym celu;) Sytuacje komplikuje fakt, że dziewczyna mieszka kilka stanów od niego. W wycieczce towarzyszą mu Lance-zawodowy podrywacz, i Felicia-ich wspólna przyjaciółka, która kocha się w Ian'ie. Podróż obfituje w wiele przygód głównych bohaterów.

Nie wiem nawet co pisać, bo jest to tak banalna, stereotypowa, prosta i przewidywalna historia z życia amerykańskich nastolatków, że można zrobić z tego jedynie komedię romantyczną (co zresztą zrobiono:P).
Swoją drogą, jeśli książka w zamierzeniu miała być śmieszna-to niestety taka nie jest... Nie mogę powiedzieć, że była nudna, bo przecież ją przeczytałam (hehe, napisałam tak jakby moje przeczytanie książki było wyznacznikiem jej wartości). Była za to niesamowicie przewidywalna, a tego bardzo nie lubię. Nie lubię znać końca historii po przeczytaniu kilku pierwszych stron. W zasadzie znając sam koniec, czytałam tylko dlatego by dowiedzieć się, czy autor jest choć na tyle "szalony" by rzucić Ian'a w ramiona niejakiej Danielle, a dopiero później mu uświadomić, że kocha Felicię. Nieee... Niestety bohater od początku był poczciwym i miłym chłopakiem, i takim pozostał do ostatniej strony. 

Nie miałam głębszych myśli przy tej książce... No może jedną-jak to dobrze, że jest krótka:) Może film jest lepszy... ale na szybkie bezmyślne poczytanie była w sam raz:)

piątek, 25 marca 2011

Wiara w ludzi... życie...

na posłuchanie przy poczytaniu:)

Troszkę prywaty...


Jest takie miejsce, w którym mogę wygadać się ze wszystkiego co mi leży na wątrobie...
Jest takie miejsce, gdzie inni przeżywają dokładnie to samo co ja...
Jest takie miejsce, moja odskocznia od wszystkiego co rzeczywiste...

Gdy tam jestem mam poczucie, że mam obok siebie bliskie osoby...
Płakać mi się chce...a może smęce?
Nie, tego wpisu chyba nie powinno tu być, ale skoro zaczęłam pisać, to niech zostanie...
Kto wie co mi te kilka zdań w życiu "da":)

wtorek, 22 marca 2011

"Człowiek, który gapił się na kozy" Jon Ronson - nie dla mnie.


To chyba nie moja bajka...
Muszę się bardzo skupiać na tym co czytam... Ważne są każde fakty, jedno bezmyślnie przeczytane zdanie i nie wiem o co chodzi... Albo nie rozumiem koncepcji autora, albo jego sposób pisania mi nie odpowiada. 
Ta książka mnie nie bawi.
Niestety czuję, że poległam, a doszłam JUŻ do 46 strony...
Czytanie w wannie (mój codzienny rytuał) jakoś nie miało dla mnie takiego samego uroku z tą książką.

Nawet nie mówię, że wrócę do tej książki, bo po prostu nie mam na nią ochoty...
To co napisałam z pewnością nie oznacza, że to pisadełko jest beznadziejne czy też nudne...
Po prostu nie odnajduję się w tym...

Niech się ktoś inny z bohaterem pogapi na kozy:P

piątek, 18 marca 2011

"I będę żyć..." Jerri Nielsen, Maryanne Vollers

Tą książkę kiedyś już czytałam.
Musiałam do niej wrócić.
Jest to relacja 46-letniej Jerii, która po wielu zawirowaniach w swoim życiu (rozwód, utrata dzieci), pchnięta rutyną dnia codziennego postanawia wyruszyć w największą przygodę swojego życia - zostaje lekarzem stacji polarnej na Antarktydzie w sezonie zimowym. Sezon zimowy - pozwolę sobie dodać - są to najbardziej ekstremalne warunki życiowe jakie można sobie wyobrazić. Najniższe temperatury dochodzące do -100 st.F, zupełna ciemność, niemożność wydostania się z bieguna przez całą zimę.
Będąc na biegunie odkrywa w sobie nowe pokłady energii, zaprzyjaźnia się z wieloma polarnikami, organizuje wraz z nimi przyjęcia z różnych okazji mając ograniczone zasoby (np. za prezenty urodzinowe służą rzeczy znalezione na dachach budynków, które zostały po poprzednich ekspedycjach), ale przede wszystkim pracuje. Jest jedyna osobą, która zna się na medycynie, ale w miarę upływu czasu uczy swoich przyjaciół podstawowych umiejętności medycznych.
W kilka dni po zamknięciu stacji na okres zimy, Jerii znajduje u siebie guza. Od tego momentu relacja z życia na biegunie nabiera bardziej dramatycznego przebiegu. Kobieta z początku nie wierzy w "swojego" raka, poświęca się swojej pracy. Wraz z upływem czasy, gdy dolegliwości chorobowe stają się nie do zniesienia przyznaje się swoim przyjaciołom na biegunie, rodzinie oraz rodzinie, że podejrzewa u siebie raka.
Choroba jedynego lekarza na stacji mobilizuje wszystkich do pomocy - lekarzy w USA, polarników i mnóstwo ludzi odpowiedzialnych za prawidłową pracę na biegunie.
Rozpoczyna się chemioterapia, długie rozmowy z najlepszym przyjacielem, zalążek miłości, która nie ma prawa się rozwijać, akcja ratunkowa. Jerii wiele razy przewartościowuje swoje życie, wiele razy wątpi w to czy przeżyje i czy w ogóle warto walczyć.
Książka zdecydowanie warta przeczytania. Mało tego, warto do niej wrócić, pokazuje jak bardzo życie może nas zaskoczyć, jak wiele osób potrafi pomóc, nawet wtedy gdy sami nie mają sił...
Tak bardzo skupiłam się na uczuciach głównej bohaterki, że na sam koniec po prostu płakałam, gdy żegnała się ze swoimi przyjaciółmi na biegunie, a w tle huczały silniki samolotu, który brał udział w akcji ratunkowej... czułam przytulanie, tęsknotę, zimno, radość... widziałam ostatnie spojrzenia... słyszałam płacz, pośpiech, odlatujący samolot...
Ta książka daje nadzieję... Każda następna strona jest bardziej wciągająca od poprzedniej.

"Odwróciłam się do Dużego Johna. Całe nasze ciała były szczelnie osłonięte przed zimnem, ale chciałam go jeszcze raz zobaczyć. Uniosłam gogle.
-Chciałabym zobaczyć Twoje oczy - powiedziałam.
Przesunął gogle na czoło. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, po czym nie padło między nami ani jedno słowo.(...) Nagle poczułam, że Duży objął mnie w pasie i poderwał do góry. Dosłownie wrzucił mnie do samolotu, aż wylądowałam na kolanach wewnątrz. Chciałam mu pomachać na pożegnanie, ale kiedy się odwróciłam, już go nie było."

Prawie 300 stron - po raz kolejny to była dla mnie wielka przygoda, dużo wzruszeń, i nadzieja, że "wszystko może się udać" gdy jest się wśród przyjaciół.

czwartek, 17 marca 2011

Na początek stosik...

Witajcie:) 
Ten stosik na mnie czeka.
Gdybym miała czas to byłby wchłonięty w kilka dni:)

A w stosiku mamy:
1. Andy Behrens "Sekspedycja"
2. Celine Curiol "Głos bez echa"
3. Ken Kalfus "Choroba małżeńska"
4. Mary Ann Shaffer i Annie Barrows "Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek"
5. Radosław Antczak "Historia małżeńska dla dorosłych"
6. Lisa Jewell "Prawdziwa historia Melody Browne"
7. Cuca Canals "500 000 opowieści o miłości"
8. Gil Courtemanche "Piękna śmierć"
9. Tess Stimson "Łańcuch niewierności"
10. Izabel Wolff  "Cel matrymonialny: Rok z dziennika Tiffany Trott"