piątek, 8 kwietnia 2011

"Piaskownica" Danuta Marcinkowska


Ta książka to taka opowiastka jak dla mnie...
Krótko, zwięźle i na temat, bez zbędnych ceregieli.
Po przeczytaniu "Historii małżeńskiej dla dorosłych" poszłam za ciosem i zgłębiałam "Piaskownicę". "Zgłębiałam" to za duże słowo:) Ja łyknęłam tą książeczkę ino raz:)
Bohaterami książki są Natasza i Olaf. Ona - żona na etacie kury domowej i opiekunki w jednym. Nierozumiana i niedoceniana przez męża Olafa, który pracuje od rana do nocy i tak naprawdę nie ma pojęcia o tym co się dzieje w domu. On - niemający żadnych skrupułów wobec pracowników, twardy i nieugięty w swoich postanowieniach. Jako małżeństwo nie tworzą zgranej pary, nie są w stanie wzajemnie się porozumieć. On żyje pracą, ona domem i dzieckiem. Mają zupełnie inne priorytety. Każde z nich uważa, że to drugie ma lepiej.

Pewnego dnia Natasza widząc spadającą gwiazdę, życzy sobie by choć jeden dzień być na miejscu Olafa. Ku zdziwieniu obojga, następnego ranka każde z nich budzi się w ciele swojego małżonka. I tak oto Natasza musi pójść do pracy jako Olaf, a on zupełnie nie mając pojęcia o opiece na swoim synem - musi zostać z nim w domu.

Oboje świetnie odnajdują się w swoich nowych rolach:) I każde z nich zaczyna doceniać swojego partnera. Natasza umiejętnie rozwiązuje trudne sytuacje w pracy męża, który zaczyna być postrzegany jako wyrozumiały i całkiem miły szef:) Natomiast Olaf zauważa jak ważna jest rodzina, jak cudownie można spędzać czas z dzieckiem i ile to wymaga wysiłku. Obecna sytuacja powoduje, że muszą się wzajemnie uzupełniać i pomagać. Zaczynają się wzajemnie doceniać. 

Książka bardzo mądra, choć jak dla mnie zdecydowanie za krótka. Jedyny jej minus? Zbyt zwięzłe potraktowanie całej sytuacji. Ale może o to chodziło? O ogólny sens całej historii, o dojściu do porozumienia głównych bohaterów, a nie o ciągnięcie poszczególnych wątków sytuacyjnych przez kilkanaście stron.

Szkoda, że taka zamiana ciał, jak w przypadku Nataszy i Olafa, nie jest realna, bo z pewnością ułatwiło by to drogę do porozumienia w związku.

No chyba, że ktoś wypowie życzenie widząc spadającą gwiazdę i wtedy...:)

Zastanawiam się nad założeniem bloga, gdzie będę pisać o sobie i o "wszystkim innym":P Bo tu nie chciałabym mieszać, a czasami bym coś skrobnęła:)

1 komentarz:

MiódiMleko pisze...

Ja też bym się chciała na jeden dzień zamienić z moim K. Ciekawe co by z tego wyszło. :)