czwartek, 21 kwietnia 2011

Świątecznie...

Dawno mnie nie było, a już za chwilkę, już za moment święta Wielkiej Nocy.
Przyjeżdżają do mnie na tydzień rodzice i mam zamiar zrobić sobie przerwę w czytaniu (a i tak ostatnio odczuwam ciągły brak czasu na to, a wieczorem oczy mi się same zamykają).


Także troszkę mnie nie będzie, pocieszę się rodzinką i wrócę.

Z okazji Świąt chciałabym Wam życzyć wewnętrznego spokoju, umiejętności cieszenia się każdą chwilą, jak najmniej trosk i oczywiście pysznego jajeczka!!!


sobota, 9 kwietnia 2011

Czekają na mnie...:)


1. Jill Smolinski "Życie do góry nogami"
2. Adele Parks "Mów do mnie jeszcze"
3. Natalia Rogińska "Gruba"
4. Aleksandra Ruda "Odnaleźć swą drogę"

Na książeczkach siedzi sobie wielkanocny baranek ulepiony przeze mnie z masy solnej:)

piątek, 8 kwietnia 2011

"Piaskownica" Danuta Marcinkowska


Ta książka to taka opowiastka jak dla mnie...
Krótko, zwięźle i na temat, bez zbędnych ceregieli.
Po przeczytaniu "Historii małżeńskiej dla dorosłych" poszłam za ciosem i zgłębiałam "Piaskownicę". "Zgłębiałam" to za duże słowo:) Ja łyknęłam tą książeczkę ino raz:)
Bohaterami książki są Natasza i Olaf. Ona - żona na etacie kury domowej i opiekunki w jednym. Nierozumiana i niedoceniana przez męża Olafa, który pracuje od rana do nocy i tak naprawdę nie ma pojęcia o tym co się dzieje w domu. On - niemający żadnych skrupułów wobec pracowników, twardy i nieugięty w swoich postanowieniach. Jako małżeństwo nie tworzą zgranej pary, nie są w stanie wzajemnie się porozumieć. On żyje pracą, ona domem i dzieckiem. Mają zupełnie inne priorytety. Każde z nich uważa, że to drugie ma lepiej.

Pewnego dnia Natasza widząc spadającą gwiazdę, życzy sobie by choć jeden dzień być na miejscu Olafa. Ku zdziwieniu obojga, następnego ranka każde z nich budzi się w ciele swojego małżonka. I tak oto Natasza musi pójść do pracy jako Olaf, a on zupełnie nie mając pojęcia o opiece na swoim synem - musi zostać z nim w domu.

Oboje świetnie odnajdują się w swoich nowych rolach:) I każde z nich zaczyna doceniać swojego partnera. Natasza umiejętnie rozwiązuje trudne sytuacje w pracy męża, który zaczyna być postrzegany jako wyrozumiały i całkiem miły szef:) Natomiast Olaf zauważa jak ważna jest rodzina, jak cudownie można spędzać czas z dzieckiem i ile to wymaga wysiłku. Obecna sytuacja powoduje, że muszą się wzajemnie uzupełniać i pomagać. Zaczynają się wzajemnie doceniać. 

Książka bardzo mądra, choć jak dla mnie zdecydowanie za krótka. Jedyny jej minus? Zbyt zwięzłe potraktowanie całej sytuacji. Ale może o to chodziło? O ogólny sens całej historii, o dojściu do porozumienia głównych bohaterów, a nie o ciągnięcie poszczególnych wątków sytuacyjnych przez kilkanaście stron.

Szkoda, że taka zamiana ciał, jak w przypadku Nataszy i Olafa, nie jest realna, bo z pewnością ułatwiło by to drogę do porozumienia w związku.

No chyba, że ktoś wypowie życzenie widząc spadającą gwiazdę i wtedy...:)

Zastanawiam się nad założeniem bloga, gdzie będę pisać o sobie i o "wszystkim innym":P Bo tu nie chciałabym mieszać, a czasami bym coś skrobnęła:)

niedziela, 3 kwietnia 2011

"Historia małżeńska dla dorosłych" Radosław Antczak


Krótko czytałam tą książkę...
Opowiada o młodym małżeństwie robiącym karierę w Warszawie, jednak ich praca nie jest głównym tematem książki. Choć ma duży wpływ na to co się między nimi działo, dzieje, i... co się stało.
Lidia i Filip prowadzą beztroskie życie, spotkania z przyjaciółmi, kino, wspólne wylegiwanie się w łóżku całe dnie i bardzo częsty seks;) Ona stanowcza, zawsze mająca swoje zdanie, niezależna. On domator, przykładny mąż, romantyk... Oboje szaleńczo w sobie zakochani. Od jakiegoś czasu rozpoczynają rozmowy o dziecku, gdzieś ten temat się między słowami przeplata, zaczynają zauważać pewne detale w zachowaniach ludzi posiadających dzieci, jednak nie potrafią dojść do porozumienia w kwestii : zacząć się starać czy jeszcze poczekać. Ona nie jest jeszcze gotowa na dziecko, on nie widzi problemu by je mieć.
Los decyduje za nich, okazuje się, że Lidia jest w ciąży... i tu zaczyna się najlepsza a zarazem najsmutniejsza część książki jak dla mnie. Będąc rodzicami nie potrafią się porozumieć, mijają się. Jej brakuje oddechu, wyjścia do ludzi, on pragnie być częściej w domu z dzieckiem. 
Filip nie rozumie podejścia Lidii, jej chęci wyrwania się z domu, powrotu do pracy, momentami szorstkiego sposobu wychowywania Oskara. 
Ona natomiast walczy z jego nadopiekuńczością, jego marzeniami, fizycznie i duchowo oddala się od niego po porodzie.

1. Zdumiewające jest dla mnie to, że taką książkę tak wnikliwie, obrazowo i emocjonująco napisał mężczyzna. Musiała mieć w tym swój udział kobieta, albo jest jednym z tych niesamowitych facetów, którzy 6 zmysłem odczuwają wraz z kobietą ciążę, jej bolączki, problemy i wewnętrzne dylematy. Plus dla autora-zadziwiał mnie z każda stroną. Jest bezpośredni w swoim słownictwie, co momentami mnie raziło, ale po przeczytaniu książki nie ma to dla mnie znaczenia (chodzi mi np. o często powtarzające się słowo członek czy cipka-no razi mnie to, ja racze wolę "jego męskość" albo "jej wnętrze" ,ale wychowałam się na tanich romansidłach to co się dziwić:P)

2. Książkę odebrałam bardzo osobiście, każde zdanie rozumiałam na wskroś. Pewnie tak bardzo nie zrobiłaby na mnie wrażenia, gdybym sama nie była młodą mamą 7-miesięcznej córeczki. Dokładnie widzę, jak wiele ta książka odzwierciedla z tego co dzieje się w moim życiu. Może nie są to dokładnie takie same sytuacje i słowa, jednak odczucia głównych bohaterów są bardzo podobne do moich. Tu znowu plus dla autora, czułam się jakby siedział w mojej głowie...zadziwiające.

3. Losy głównych bohaterów toczą się jak kula po zboczu, szybko i nieuchronnie w dół... Nie są w stanie się zatrzymać i odnaleźć wspólnej drogi. Historia kończy się malusim pozytywem, który jednak trzeba sobie samemu dopowiedzieć, ponieważ autor stawia na końcu powieści "znak zapytania". 

4. Dla mnie jest to historia smutna, mało pozytywna, pokazująca jak bardzo można się oddalać od siebie już od etapu samych rozmów o dziecku. Mimo, że autor dał nadzieję, na pozytywne zakończenie tej opowieści, to jednak kilka kartek od końca miałam ochotę wejść pod koc i płakać nad losem Lidii i Filipa. Tak mi było ich żal... 

WARTO! po prostu warto....