niedziela, 3 kwietnia 2011

"Historia małżeńska dla dorosłych" Radosław Antczak


Krótko czytałam tą książkę...
Opowiada o młodym małżeństwie robiącym karierę w Warszawie, jednak ich praca nie jest głównym tematem książki. Choć ma duży wpływ na to co się między nimi działo, dzieje, i... co się stało.
Lidia i Filip prowadzą beztroskie życie, spotkania z przyjaciółmi, kino, wspólne wylegiwanie się w łóżku całe dnie i bardzo częsty seks;) Ona stanowcza, zawsze mająca swoje zdanie, niezależna. On domator, przykładny mąż, romantyk... Oboje szaleńczo w sobie zakochani. Od jakiegoś czasu rozpoczynają rozmowy o dziecku, gdzieś ten temat się między słowami przeplata, zaczynają zauważać pewne detale w zachowaniach ludzi posiadających dzieci, jednak nie potrafią dojść do porozumienia w kwestii : zacząć się starać czy jeszcze poczekać. Ona nie jest jeszcze gotowa na dziecko, on nie widzi problemu by je mieć.
Los decyduje za nich, okazuje się, że Lidia jest w ciąży... i tu zaczyna się najlepsza a zarazem najsmutniejsza część książki jak dla mnie. Będąc rodzicami nie potrafią się porozumieć, mijają się. Jej brakuje oddechu, wyjścia do ludzi, on pragnie być częściej w domu z dzieckiem. 
Filip nie rozumie podejścia Lidii, jej chęci wyrwania się z domu, powrotu do pracy, momentami szorstkiego sposobu wychowywania Oskara. 
Ona natomiast walczy z jego nadopiekuńczością, jego marzeniami, fizycznie i duchowo oddala się od niego po porodzie.

1. Zdumiewające jest dla mnie to, że taką książkę tak wnikliwie, obrazowo i emocjonująco napisał mężczyzna. Musiała mieć w tym swój udział kobieta, albo jest jednym z tych niesamowitych facetów, którzy 6 zmysłem odczuwają wraz z kobietą ciążę, jej bolączki, problemy i wewnętrzne dylematy. Plus dla autora-zadziwiał mnie z każda stroną. Jest bezpośredni w swoim słownictwie, co momentami mnie raziło, ale po przeczytaniu książki nie ma to dla mnie znaczenia (chodzi mi np. o często powtarzające się słowo członek czy cipka-no razi mnie to, ja racze wolę "jego męskość" albo "jej wnętrze" ,ale wychowałam się na tanich romansidłach to co się dziwić:P)

2. Książkę odebrałam bardzo osobiście, każde zdanie rozumiałam na wskroś. Pewnie tak bardzo nie zrobiłaby na mnie wrażenia, gdybym sama nie była młodą mamą 7-miesięcznej córeczki. Dokładnie widzę, jak wiele ta książka odzwierciedla z tego co dzieje się w moim życiu. Może nie są to dokładnie takie same sytuacje i słowa, jednak odczucia głównych bohaterów są bardzo podobne do moich. Tu znowu plus dla autora, czułam się jakby siedział w mojej głowie...zadziwiające.

3. Losy głównych bohaterów toczą się jak kula po zboczu, szybko i nieuchronnie w dół... Nie są w stanie się zatrzymać i odnaleźć wspólnej drogi. Historia kończy się malusim pozytywem, który jednak trzeba sobie samemu dopowiedzieć, ponieważ autor stawia na końcu powieści "znak zapytania". 

4. Dla mnie jest to historia smutna, mało pozytywna, pokazująca jak bardzo można się oddalać od siebie już od etapu samych rozmów o dziecku. Mimo, że autor dał nadzieję, na pozytywne zakończenie tej opowieści, to jednak kilka kartek od końca miałam ochotę wejść pod koc i płakać nad losem Lidii i Filipa. Tak mi było ich żal... 

WARTO! po prostu warto....

1 komentarz:

MiódiMleko pisze...

To rzeczywiście rzadkość, żeby mężczyzna tak odczuwał wszystkie kobiece uczucia... jeśli to prawda,to prawdziwy ewenement:)